Zapis do pliku sprawdzałby ilość wolnego miejsca i przeprowadzał stosowną rzeź niewiniątek na systemie bazowym.
Rozumiem, że to przykład akademicki, bo w praktyce byłoby to raczej mało efektywne i niebezpieczne, biorąc pod uwagę stosunek częstości operacji zapisu do operacji czyszczenia dysku i konieczność uwzględnienia wyścigów przy dostępie do partycji przez różne procesy. Po wykryciu zapełnienia dysku rozgorzałby się istny sajgon.
System plików nie powinien implementować takiej funkcjonalności, bo znacznie wykracza to poza jego przeznaczenie i komplikuje go. System ma dane przechowywać, a nie decydować o ich przydatności. Wrzucanie takich pierdół mogłoby znacznie obniżyć jego stabilność.
Do tego dochodzi problem z konfiguracją i określeniem reguł czyszczenia dysku, które powinny być jasno określone. Wizja tajemniczo znikających plików, nawet gdyby były to tylko śmieci, trochę mnie przeraża i musiałaby być dosyć frustrująca dla użytkownika.
Użycie daemona, skryptu w cronie albo nawet głupiego apletu znacznie uprościłoby sprawę - jedna konfiguracja, jeden proces, jedno sprawdzanie zajętości co ściśle określony czas. Poza tym taki daemon jest znacznie bardziej funkcjonalny i można rozszerzyć jego działanie o dodatkowe funkcje jak czyszczenie tmp, cache'a, rotowanie logów czy archiwizację danych.
Dlatego właśnie radzę poszukać jakieś programu do archiwizacji, ewentualnie skryptu czyszczącego dysk, zamiast szukać systemu plików, który nie ma racji bytu.