Z tego co widzę system składa się (co najmniej) z trzech części.
- Instalator dla Windows - który próbuje na siłę instalować windowsowego VBoksa i próbuje grzebać w konfiguracji sieci. Nie udaje mu to się (obviously) i przerywa dalszą instalację.
- Jakiś plugin do VirtualBoksa w wersji 4.3 (bieżąca wersja to 7.0...), który wuj wie co robi (wymaga uprawnień administratora do instalacji) i nie działa po Linuksem (bo ma osadzone tylko Windowsowe drivery .DLL)
- Maszyna wirtualna (plik OVA) - to zaimportujesz do Linuksowego VirtualBoksa bez problemu (to w dodatku jakiś Linuksik na XFCE), ale bez dwóch poprzednich komponentów nie ma sensu.
Z tego, co widzę, to możesz zapomnieć o Linuksie. A "tfurca" miał wszystko podsunięte pod nos, bo aplikacja robocza napisana jest w Qt — więc zrobienie natywnej Linuksowej wersji to trzy kliki. Sprawa tylko przeportowania plugina do VB.