Ja bym polecał Lubuntu, ostatecznie Debiana z LXDE..Mint to dobry wybór, zwłaszcza, że v.17 jest w dodatku oparta o Ubuntu LTS. Mozliwy jest jeszcze ciekawszy - i lżejszy - wariant łączący obie propozycje: Mint 17 Debian Edition, czyli Mint oparty na Debianie Testing; ale w wariancie desktop obsługuje się go w zasadzie jak zwykłego Minta.
Na pewno nie SUSE/openSUSE.ciekawe dlaczego? akurat openSUSE jest całkiem dobre dla zaczynających z Linuksem, bo ma scentralizowany panel administracyjny (YAST), w którym można prawie wszystko "wyklikać". A sama dystrybucja jest solidna i oferuje bogactwo softu.
- bogactwo softu.A ja np. jestem niezadowolony, że człowiek nie jest wiecznie młody, piekny i bogaty. I nie ma opanowanej z urodzenia wiedzy komputerycznej i ortograficznej.
Z tym to roznie bywa, jako uzytkownik, to jestem nie zadowolony, ze
cos co istnieje w 1 dystrybucji, nie ma odr azu na innych.
zaczeloby pakietowac programy i byloby z nim zgodne.Cóż, kolega wyraźnie nie rozumie podstawowych zasad rządzących światem Open Source - tu nikt nie bawi się we wsteczną binarną kompatybilność. Ta kompatybilność jest zbędna, bo soft jest dostępny w źródłach i można go ad hoc skompilować. Ale jak widać choćby na przykładzie Debiana, stworzenie systemu operacyjnego i dużego zasobu możliwych do uruchomienia na nim aplikacji nie jest banalną sprawą.
... ten sam pakiet wtedy moglbys zainstalowac bez rzadnych problemow
na wiekszosci dystrybucji ...
@edit: Aha i jakie środowisko będzie najlepsze, może xfce?
@edit2: I jeszcze jedno pytanie, instalujac minta z plyty i wybierając ręczne podzielenie partycji pozbywam się wszystkiego co obecnie jest na komputerze tj. windowsa i wszystkich plików i dokumentów?
najczęściej różne systemy operacyjne, mimo, że używają tak samo nazywającego się kernelai kodu zrodlowego
systemy tworzone i utrzymywanie społecznie na miarę możliwości tych, którzy to robią. Łatwo się domyśleć, że z tego ograniczenia wynika najczęściej zasób diostępnych aplikacji.I wlasnie to mnie niektorych boli :(
tu nikt nie bawi się we wsteczną binarną kompatybilność.Tylko przyklad 1 podam
Ta kompatybilność jest zbędna, bo soft jest dostępny w źródłach i można go ad hoc skompilować.Sek w tym ze nie zawsze jest to proste, wiec wiekszosc uzytkownikow omija to
Kompatybilność binarna jest niepotrzebnym ograniczeniem, bo w zasadzie nic pożytecznego dla rozwoju technologii z niej nie wynika.No tego to juz nie kumam, milo by bylo jakbys mi bardziej temat rozjasnil.
... W żargonie programistów uniksowych /dev/null jest synonimem czarnej dziury i komputerowego śmietnika, ...
fakt, czasem boli, np. jak lubisz Slackware, to musisz niekiedy całkiem sporo softu sam sobie zorganizować. Ale (IMHO) nie widzę żadnego prostego rozwiązania tego problemu. To chyba się nigdy nie zmieni. Najwyżej Chrome OS i Android zastąpią Windowsa. Ale to przecież nie zmieni sytuacji dystrybucji Linuksa. Chyba, że korporacje przyjmą zasady Open Source i zaczną swój soft licencjonować np. na BSD, co byłoby rozsądne, ale na razie na to się nie zanosi.Cytujsystemy tworzone i utrzymywanie społecznie na miarę możliwości tych, którzy to robią. Łatwo się domyśleć, że z tego ograniczenia wynika najczęściej zasób diostępnych aplikacji.I wlasnie to mnie niektorych boli :(
Tylko przyklad 1 podamja pisałem o binarnej zgodności. Linuks rozwija się szybko i wystarczy, że dystrybucje (albo różne wersje tej samej dystrybucji) używają różnych wersji glibc itp., żeby skompilowany w nich soft nie funkcjonował zamiennie. Z LSB ma to luźny związek (przypuszczam). Zgodność binarna powinna obowiązywać w obrębie dystrybucji w konkretnej wersji. Jak sam zauważyłeś, na ogół już nikt po spełnieniu tego warunku nie zawraca sobie głowy badaniem, czy pakiet będzie pracował w innej z kilku setek istniejących dystrybucji i to jest chyba zrozumiałe.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Linux_Standard_Base. I prosze mnie zle nie zrozumiec , [...], chodzi poprostu o kompatybilnosc.
Sek w tym ze nie zawsze jest to proste, wiec wiekszosc uzytkownikow omija toTen zachwyt może im kiedyś zapewni korporacja Google. Natomiast dystrybucje powstawały i powstają z różnych przyczyn. Czasem z chęci zachwycenia użytkowników. Ale nie zawsze i przynajmniej nie wszystkich możliwych użytkowników.
i nie potrafi sie wpelni zachwycic tym systemem.
Drobne roznice miedzy dystrybucjami oraz przy budowaniu pakietow w tym nie pomagaja.Róznice między dystrybucjami bywają fundamentalne - nawet jak się zdarzy, że przypadkiem coś działa na nich po prostym "przepakowaniu". Zawsze tak zresztą było i to też raczej się nie zmieni. Wprowadzenie systemd np. jeszcze bardziej skomplikowało sytuację, bo to chyba niezgodne z POSIX (inna standaryzacja, która miała uporządkować świat sytemów uniksopochodnych).
testowalem ostatnio minetest, powiedzmy ze prawie uruchomilem, te z deb i te z archaNie wiem po co takie manipulacje robić. Arch i Debian to bardzo różne systemy operacyjne ale każdy z nich ma na szczęście własny, wielki zestaw gotowych aplikacji. Można przypusczać, że prawie pokrywają się one co do zawartości.
Nie wiem po co takie manipulacje robić.Pomazyc zawsze mozna :-)
fakt, czasem boli...Tu jest taki przyklad jak inni sobie radza ( prawie na koncu jest o kanapi linux )