Przez wiele lat kisiłam rodzinne fotki, filmy i podobne na płytach CDR. Później przyszła pora na DVDR. Od jakiegoś czasu nie używam już DVDR albowiem dzisiejsze aparaty i kamery cyfrowe śmigają fotki o wadze której płyty DVD nie są już na mocy udźwignąć. Musiała bym mieć szafę pod te płyty.
Jakiś czas temu zastanawiałam się nad Blu-Ray ale do dziś się nie przekonałam. Jest to tak mało popularny sposób że szkoda chyba w to wchodzić. Ostatecznie padło na to, by zacząć używać dysków twardych. Strasznie im nie ufałam lecz jakoś dałam się przekonać. Zaczęłam użytkować tylko i wyłącznie nowe dyski i firmowe. Obecnie HGST ale ten JAPAN jeszcze. W związku z porządkami (minęło 5lat) i zmieniam dysk na NOWY, zastanawiam się czy zaufać dyskom SSD.
Od razu mówię, dysk z takimi danymi o których wspomniałam nie jest podłączony do komputera non stop. Znajduje się w obudowie ITEK SATA3 USB a sam dysk jest 2.5". Obecny HGST ma zaledwie 700 godzin pracy po 5latach. Sprawuje się ok ale wiem co to jest zmęczenie materiału itp. więc by nie stracić danych - wymieniam dyski nie później jak po 5latach.
Widziałam ostatnio w renomowanym sklepie nowe SSD (Goodram, Adata, Patriot i inne) w cenach od 220 do 250zł za 500GB. Jak myślicie, bezpieczna to opcja?
Zawsze uznawałam zasadę że jak mi PADNIE hdd to zawsze mogę zdobyć identyczny, używany, sprawny, przerzucić elektronikę i zawsze uda mi się odtworzyć (przekopiować dane) na inny, nowy dysk. Nawet gdyby padła głowica to z podmianą (z zachowaniem laboratoryjnej czystości) udało by się i talerze przerzucić. Z ssd wszystkie te opcje odzysku danych w razie [w] nie będzie.
Czy ktoś z Was miał kiedyś taką przypadłość, że wyjmuje z szafy po pół roku dysk SSD, podłącza do kompa a dysk nie żyje? Pytam, albowiem już mi się przytrafiło stracić fotki w przypadku kart pamięci i to kart wtedy, z najwyższej pułki (Toshiba). Karty zdechły bez powodu (PC ich nie widzi pod jakimkolwiek softem).
Ostatnia karta to Toshiba 32GB, nie pamiętam modelu. Przeżyła 11 miesięcy. Zapisów miała PO JEDNYM że tak powiem albowiem po zrobieniu fotki aparatem, fotka z karty pamięci nie była kasowana. Zamazałam kartę do 80% pojemności i schowałam do szuflady w blister. Padły dwie Toshiby bez powodu. Pierwsza po 11 miesiącach, druga po 13. Karty były na gwarancji więc te pierwszą zwróciłam i dostałam te drugą. Trzeciej już nie brałam. Wróciłam do Kingstona.
Teraz trochę mam obawy co do przesiadki z HDD na SSD ale ... tak szczerze mówiąc, za kilka lat nie będzie już HDD pewnie więc od czegoś trzeba zacząć.