Witam serdecznie i sorry że tak pierwszy post to od razu interesownie pytanie z grubej rury

Pozwolę sobie w krótki sposób streścić historię i sposób korzystania z kompa z którego chce zrobić serwer NAT.
Po przeprowadzce na nowe mieszkanie mam pociągnięty 1Gb światłowód z gwarantowanym 50MB upload'em.
Mam specjalnego "mikrokompa" opartego o Athlona 5350 (TDP 25W, 4x2,1 GHz, AM1, 8GB RAM) z 128GB SSD i 4TB HDD.
Służył mi przez 2 lata jako klocek pod TV na którym miałem bazę filmów (PLEX), zawsze dostęp do swojej muzyki, zdjęć i danych księgowych firmy z sieci. Zawsze stał tam Win10 a logowałem się przez TeamViewera. Ale przez beznadziejny router i kartę WiFi nie rozkręcałem jakoś nigdy konfiguracji.
Teraz kiedy mogę podpiąć do niego światłowód pod (świeżo kupioną) HP NC365T chciałbym zrobić z niego coś z prawdziwego zdarzenia czyli router (sieć lokalna 1Gb) z ww. dodatkami w postaci VPN dla telefonów czy laptopa, serwer FTP łatwo dostępny w razie potrzeby, a jeśli sprzęt nie dostanie zadyszki, to może nawet VM z Win10 w jakimś podstawowym trybie żeby odpalić na nim aplikację księgową czy jakieś pierdoły typu Wormsy na Steam.
Sam poza "ogólna świadomością" co to swap, vim, eth0 itp

nigdy nie korzystałem na dłuższą metę z linuksa bo zwyczajnie w świecie nie miałem potrzeby. Środowiska w pracy oparte są o Windowsa a prywatnie też zwyczajnie wolny czas poświęcam na korzystanie z dobrodziejstw świata a nie dopinanie detali w systemie "dla sportu" albo z konieczności.
Więc proszę o radę. Czy tak polecany Mint z cynamonem jest na tyle uniwersalny i odporny na amatorów że pozwala na tyle cudów? Czy jednak trzeba wybrać coś typu CentOS i rzucić się na głęboką wodę z takimi pomysłami?