Witam,
Miałem zainstalowanego Linuxa na pendrivie. Instalowałem go za pomocą Universal USB Installer i wszystko działało bez najmniejszego zarzutu. Zapisywały się zmiany itd itd. Jednak w pewnym momencie podczas monitorowania sieci pojawiła się informacja, że brak wolnego miejsca na dysku na zapisywanie dalszych pakietów i system się zawiesił. Tzn można było się wylogować itd ale już np. restartu komendą reboot nie dało się zrobić.
Wyłączyłem więc komputer na "twardo" i po ponownym uruchomieniu z partycji na której był zainstalowany Linux zniknęły wszystkie pliki i pozostał tylko jeden pod nazwą "USBCu" i to wszystko.
Dodam jeszcze, że podczas instalacji wybrałem jako "persistant" wielkość 1GB. Czy ten pad systemu mógł być spowodowany niewielką ilością pamięci na persistant? Więcej niestety nie mogłem wybrać podczas instalacji, bo na partycję Linuxa przeznaczyłem niecałe 6GB i jeśli wybiorę "persistant 2GB" (przed instalacją) to USB Installer wywala błąd, że upłynął czas semafora czy coś podobnego.
W jaki sposób uniknąć powtórnie takiego crash'a systemu? Czy jedynym wyjściem jest przygotowanie podstawowo skonfigurowanego systemu i zrobienie kopii wszystkich plików z partycji? Czy może da się coś ustawić w samym Linuxie, aby taki crash się nie powtórzył?
Trochę przydługi ten post, ale może ktoś miał podobne przejścia.
Pozdrawiam